poniedziałek, 22 czerwca 2020

Manuela Gretkowska – „My Zdies’ emigranty”






Proza Gretkowskiej ponownie mnie urzekła. (Wcześniej czytałem "Trans")  W tym przypadku debiut autorki wydany w 91. Raptem 150 niewielkich stron, pełnych czegoś na granicy osobistego diariusza emigracyjnego i prozy poetyckiej. Autorka opisuje swoje życie we Francji jednocześnie w perspektywie personalnej jak i ogólnoeuropejskiej. Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w środek zmagań narratorki, które z czasem nabierają kontekstu. Po lekturze mam dwa główne przemyślenia:

·       Chciałbym, by artykuły naukowe/krytycznoliterackie były pisane „prozą Gretkowskiej”. Wiele jest w niej fragmentów eseistycznych (narratorka pisze pracę dyplomową o Marii Magdalenie i szuka informacji). Jednak nadanie tym eseistycznym fragmentom kontekstu emocjonalnego – opis poszukiwania wiedzy, procesu jej zdobywania – czynią samą wiedzę ciekawszą, przystępniejszą i bardziej przyswajalną.

 

·       Ciekawa perspektywa na kontrowersje. Zazwyczaj spotykam się w literaturze, że gdy narrator przyznaje się do przejawów negatywnego nonkonformizmu, czynów potocznie uznawanych za złe, albo jest z tego dumny, albo wręcz przeciwnie, wyraża żal. Gretkowska subtelnie opisuje takie ‘czyny’, ale nie zdradza swojego stosunku do nich, co daje dużo możliwości czytelnikowi. Lubię jak pisarz nie traktuje swego odbiorcy jak idioty.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz