Żartobliwie nazywam coś
takiego wierszem science-fiction, gdyż dotyka problem specyficznych innowacji
technologicznych. Zastanawiałem się po prostu ostatnio nad prawdopodobieństwem
zjawiska roboapocalipsy, którą to opisuje tyle książek czy filmów (,,Matrix”, ,,Terminator
4”, ewentualnie ,,Ja robot”) Oczywiście zamiast odpowiedzi wymyśliłem tylko
kolejne pytania, które to ubrałem w słowa i tak właśnie powstał poniższy
wiersz.
____________________________________________________________________________
Szóstego dnia stworzył Bóg człowieka podobnego sobie.
Siódmy dzień myślał człowiek
jak zaradzić śmiertelności chorobie.
Siódmy dzień myślał człowiek
jak zaradzić śmiertelności chorobie.
Podczas gdy Bóg odpoczywał strudzony,
człowiek sam się doskonalił nowonarodzony.
Sam odkrył łzy, władzę, ubóstwo
Po co mu wiara w emerytowane bóstwo?
Ósmego dnia stworzył Człowiek robota sobie podobnego.
Choć lepszego, bo nieśmiertelnego.
I wyznawał robot Człowieka,
Lecz każdą religię kres kiedyś czeka.
Dziewiątego dnia stworzył robot podobnego sobie robota.
Nowy, lepszy robot – świetna to robota!
Gdzieś w puste słychać ludzki głos płaczliwy:
,,Skoro nowy robot jest sztuczny, to stary prawdziwy?”
Uśmiecha się robot nowej generacji
Nie przyzna on nigdy człowiekowi racji.
I tu rodzą się pytania:
Czy opłaciły się człowiecze starania?
Jaki to twór szalony stworzył boga!?
Oraz
- gdzie i kiedy
kończy
się
ta
droga...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz