TRZY PIĘKNE HISTORIE
Uwagę
przykuwa okładka z Małgorzatą Kożuchowską w stroju wieczorowym z miną pełną
emocji. Jak dowiadujemy się z krótkiej deskrypcji na odwrocie, stanowi ona kadr
z ekranizacji owej powieści. I właśnie to wrażenie filmowości pozostaje z nami
przez całą lekturę. Wartka akcja i detaliczne opisy zachowania bohaterów nie
tylko przywodzą na myśl akcję filmu, ale wręcz sprawiają, że umysł sam zaczyna
film tworzyć, na bieżąco go odtwarzając. Uznaję to za plus, bo podobnie jak od
filmu, człowiek niechętnie się od tej książki odrywa.
Co
więcej, nie odnosi się wrażenia czytania scenariusza filmowego. Sam scenariusz
zawsze pozostawia ogromne pole do interpretacji zarówno reżyserowi jak i
aktorom, stanowi swego rodzaju rusztowanie filmu. W przypadku Kuczoka
otrzymujemy detaliczne, a zarazem dynamiczne opisy z użyciem finezyjnego języka
i stylu, który z czystym sumieniem można przyrównać do Jerzego Pilcha. Kuczok
pisze długie zdania, ale sumiennie wypełnia je treścią i każdym popycha akcję
powieści do przodu.
Akcja,
czy raczej – powracając do bardziej książkowej terminologii – fabuła rodzi
wątpliwości. Otrzymujemy bowiem trzy historie, z pozoru niezwiązane. Historię
Adama – świeżo upieczonego lekarza z wiejskiej rodziny, który jedzie na
praktyki do miasta, jednocześnie odkrywając swój homoseksualizm, historię
Roberta – wypalonego pisarza uwikłanego w patologiczny związek małżeński oraz
historię Róży – aktorki cierpiącej na narkolepsję, której pogłębiająca się choroba
zmusza do przerwy w wykonywaniu zawodu i zrewidowania swojego małżeństwa.
(prawdopodobnie ona jest głównym motywatorem tytułu powieści).
Problemem,
jaki dostrzegam, jest to, że historie te niezwiązane są nie tylko pozornie. One
właściwie nie mają ze sobą wiele wspólnego. Wątki momentami stykają się, ale
tylko po to, by móc znów ponownie się rozdzielić i uciec w rozwijanie własnej
fabuły. By uniknąć dalszego wyjawiania treści, skwitują moje wątpliwości
pytaniem: Na ile można określać tę książkę powieścią, a na ile jest to zbiór opowiadań?
Nie
umniejsza to fabułom każdego z nich. Filmowość opisów dodaje dynamiki, ale
język oraz wnikliwe opisy Kuczoka czynią bohaterów żywymi, a ich perypetie i
problemy naprawdę uwierającymi. Mocną stroną każdego z opowiadań jest właśnie
psychologia postaci. Jedyne wątpliwości pojawiły mi się przy opisie narkolepsji
Róży, mianowicie czy taki przebieg jej choroby oraz taki stan psychiczny jest
możliwy, czy raczej – wystarczająco prawdopodobny?
Jednak
poza tą wątpliwością pozostałe historie budzą zaciekawienie. W tym, dylematy
moralne przed jakimi stają bohaterowie. Nie dość tego, autotematyzm na jaką
pokusił się Kuczok także warta jest pochwalenia. Robert, wypalony pisarz, snuje
przemyślenia o literaturze, na tyle głębokie, że mogą zaciekawić osoby realnie
zainteresowane światem literackim, ale i na tyle klarowne i ciekawe, że mogą
zaciekawić pozostałych czytelników.
Podsumowując,
pragnę gorąco polecić tę książkę każdemu. Nie wiem jedynie, czy mogę napisać o
niej „ta powieść”.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania:
2008-01-01
Liczba stron: 256
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz